6
październik 2015, Poniedziałek
– Co
takiego?
– To
co słyszałeś – Próbowałam zachować zimną krew, co chyba mi
nie wychodziło.
– Jak
mogłaś zrobić coś tak głupiego? Nie przyszło ci do głowy, żeby
sprawdzić w jakie dni tygodnia ta kawiarnia jest otwarta? Co za
bezsens! Straciłaś taką szansę! – Radek właśnie dosłownie
darł się przez telefon i nawet nie chciałam wyobrażać sobie w
tym momencie jego wyrazu twarzy.
– Nie
krzycz tak... – mruknęłam, chociaż muszę przyznać, że jego
złość była w pełni uzasadniona. To, co zrobiłam, serio było
głupie i strasznie się tego wstydzę. Cóż, czasu nie cofnę.
– Hahaha!
– Radek nagle wybuchnął śmiechem.
– Co
cię tak śmieszy? – bąknęłam pod nosem zirytowana jego nagłą
zmianą humoru.
– Właśnie...
zdałem sobie sprawę, jak bardzo ta twoja pomyłka była śmieszna.
No bo... Heh, jak można umówić się z kimś w restauracji, która
jest zamknięta tego dnia? – powiedział po czym znowu zaczął się
śmiać.
– Nie
dobijaj mnie – jęknęłam naburmuszona padając na łóżko i
zaczęłam bawić się swoimi włosami.
– Eh...
To co teraz?
– "Bo
jeśli plan nie działa,..."
– "...trzeba
zmienić plan, ale nigdy nie cel." Mówiłaś to przed chwilą,
ale co to ma dokładnie znaczyć i jak to ma pomóc?
– Ach!
Czy facetom zawsze tak trzeba wszystko dokładnie tłumaczyć? –
spytałam z ironią.
– Nic
dziwnego, skoro zaczęłaś sobie wymyślać jakieś dziwne motta i
oczekujesz, że wszyscy je zrozumieją.
– Zawsze
chciałam mieć jakieś motto, nie ma w tym nic złego. –
powiedziałam śmiejąc się.
– Wydajesz
taki dziwny odgłos gdy się śmiejesz. Strasznie to zabawne! Taki
dźwięk jakiegoś orangutana albo...
– Ej!
Nieprawda! A poza tym sam nie śmiejesz się lepiej – próbowałam
się odgryźć.
– Przecież
żartowałem. Bardzo ładnie się śmiejesz. – Po tym zdaniu
nastąpiła krótka cisza.
– Emm...
Heh... Dzięki! – palnęłam i rozłączyłam się.
7
październik 2015, Wtorek
W
sumie dawno nie pisałam rzeczach związanych ze szkołą. Może to
dlatego, że właściwie nie ma o czym pisać. Każdy dzień wygląda
tak samo. Tak samo wchodzę do budynku, tak samo się uczę, tak samo
siedzę na korytarzu. Identycznie. Ta monotonia zaczyna mnie nużyć.
Ale mimo to, w ciągu tego całego nudnego dnia, w końcu następuje
ten moment, kiedy podchodzi do mnie Radek i zaczyna gawędzić o
wszystkim, co go dzisiaj spotkało. Nie wydaje mi się, aby jakoś
szczególnie się różnił ode mnie i uważam, że jego życie nie
jest mniej monotonne od mojego.
A
jednak to on potrafi patrzeć na to wszystko w taki sposób, że
wydaje się to najbardziej niesamowitą rzeczą na świecie. Skąd
się rodzi w nim ten nieziemski optymizm?
I
dlaczego nie potrafi rodzić się on też we mnie?
***
Dzisiaj
Radek podszedł do mnie na przerwie i dumnym głosem oświadczył:
– Jutro
jedziemy na rajd.
– Co?
– wymamrotałam niezadowolonym głosem.
– Jedziemy
na rajd – powtórzył. Zmarszczyłam brwi.
– Przecież
słyszałam – odparłam z grymaśną miną.
– No
to po co się pytasz?
Westchnęłam.
– Szkoła
organizuje rajd górski. Zapisałem nas.
– Tak
można? Nauczycielka nie pomyślała, że mogę coś mieć przeciwko?
– Zapisy
prowadzi pani Ikimowicz.
Westchnęłam
po raz drugi.
– Tylko
się odpowiednio ubierz. Podobno jutro ma padać deszcz – rzucił
przez ramię Radek odchodząc w swoją stronę.
8
październik 2015, Środa
Wstałam
z niemrawą miną na twarzy i powolnym, ociężałym krokiem ruszyłam
w stronę łazienki. Szczerze nie chciałam jechać na ten rajd.
Jedyny, na którym kiedykolwiek byłam, odbył się, z tego co
pamiętam, gdzieś w drugiej klasie podstawówki. Potknęłam się
wtedy o jakiś kamień i upadłam na ziemię. Byłam cała brudna i
mokra, miałam wtedy uczucie, że wszyscy śmieją się ze mnie i
obgadują za plecami. Dla małej mnie to był koszmar. Za to dla
teraźniejszej mnie, również to będzie koszmar, bo będę traciła
swój czas, podczas którego mogłabym skontaktować się w jakiś
sposób ze swoją siostrą. Zamiast tego będę jednak łazić po
górach i przeklinać na robactwo. Co takiego Radkowi może się w
tym podobać? Jeśli wszyscy faceci lubią takie rzeczy, to ja
podziękuję, wolę zostać starą panną z kotami.
Po
szybkim prysznicu ubrałam się, tak jak to mówił Radek,
„odpowiednio” i zeszłam do kuchni na śniadanie. Rodzice byli w
pracy, więc zostałam sama i mogłam w spokoju zjeść śniadanie
bez konieczności opowiadania komuś jak mi idzie w szkole. Bo w
przypadku moich rodziców odpowiedź typu „Jest okej” nie
wystarcza. Mam obowiązek opowiedzieć im ze szczegółami każdą
minutę spędzoną w szkole używając poprawnej polszczyzny.
Męczące, prawda?
Gdy
w końcu znalazłam się na miejscu zbiórki, czekał już tam na
mnie Radek z wyraźnie podekscytowanym wyrazem twarzy.
– Już
myślałem, że nie przyjdziesz – Na jego uśmiechniętej od ucha
do ucha twarzy można było dostrzec ulgę.
– Czemu
miałabym nie przyjść?
– Bo
to prawda. Ale nie jestem typem osoby, która nie dotrzymuje danego
słowa. – Na te słowa chłopak lekko się zaśmiał.
– No
to chodźmy.
Muszę
przyznać, że chyba w całym moim życiu tak bardzo się nie
zmęczyłam. Cóż, na początku nawet nie było źle i wszyscy dosyć
szybko zmierzaliśmy ku celu. Ale w połowie drogi miałam ochotę
zawrócić. Szczerze podziwiam ludzi, którzy dla przyjemności
wspinają się po górach. I to po o wiele większych niż ta, po
której ja szłam! Droga ciągnęła się w nieskończoność i
myślałam, że nigdy nie dotrzemy. Lecz gdy stanęliśmy u celu,
byłam z siebie naprawdę dumna. Wreszcie dotarliśmy, udało się.
– Często
jeździsz na takie rajdy górskie? – zapytałam Radka, gdy
usiedliśmy na ławce.
– Nie.
Właściwie to bardzo rzadko, ale zawsze świetnie się bawię.
Dlaczego pytasz?
– Tak
jakoś.
– A
jak to jest u ciebie?
– Ja?
Ja nie lubię takich wycieczek i dobrze o tym wiesz. – Mimowolnie
odwróciłam wzrok.
– Ach,
tak? – W głosie chłopaka dało się wyczuć, że chyba mi nie
uwierzył. – Popatrz mi w oczy i przyznaj, że nie bawisz się
dobrze. – Popatrzyłam na niego przechylając głowę na bok.
– Tego
nie powiedziałam – odparłam.
– Ale...
– Nie potrafiłam wymyślić żadnej wymówki. – Po prostu...
– Czyli
mój cel został osiągnięty – powiedział zadowolony, a ja
popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem. – Chciałem cię trochę
rozweselić. Za bardzo denerwujesz się tym wszystkim.
– Ta...
Może i masz rację – mruknęłam.
Muszę
przyznać, że pomimo tego złego nastawienia, ta wycieczka była
naprawdę udana. Cieszę się, że Radek (wbrew mej woli!) zapisał
mnie na ten rajd. Ale jedno przyznać muszę – po górach, za żadne
skarby świata, dla przyjemności chodzić przenigdy nie będę!
9
październik 2015, Czwartek
Dzisiaj,
z samego rana postanowiłam wybrać się do parku. Gdy jednak już
miałam zamiar wyjść, zadzwonił mój telefon.
– Halo?
– Odebrałam, lecz nie usłyszałam odpowiedzi. – Halo? –
powtórzyłam. Znowu odpowiedziała mi cisza. Uznałam, że to zwykła
pomyłka i rozłączyłam się. Jednak nie musiałam długo czekać
na kolejny telefon, od tego samego, nieznanego numeru. Tym razem
jednak rozmówca
odezwał się.
– Dzień
dobry. Czy rozmawiam z Shiro Mazur? – Była to kobieta o
delikatnym, spokojnym głosie. Miałam dziwne wrażenie, że gdzieś
już go słyszałam.
– Tak,
tak, to ja – wyjąkałam zmieszana całą tą sytuacją.
– To,
co powiem, może ci się wydawać nieco dziwne, ale... – W jej
głosie słyszałam niepewność przeplataną strachem. – ...Ale
nazywam się Zuzanna Mazur i jestem twoją siostrą.
Moje
serce zaczęło bić szybciej.
Hejka naklejka!
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że Radek ją gdzieś wyciągnął. Shiro na pewno przez to wszystko jest nieco smutna - w końcu straciła okazję, żeby spotkać się ze swoją siostrą. W ogóle od czego mam zacząć? Jak dobrze, że coś napisałaś! Błędów niewiele, także nie jest źle. Post także jest nieco dłuższy niż wszystkie dotychczas, ale z każdym wpisem pewnie będzie coraz lepiej i lepiej.
Czekam na kolejny rozdział, buziaki :3
Staram się, aby pisać więcej i częściej. No cóż, na razie zbytnio mi to nie wychodzi, ale obiecuję poprawę! :D
UsuńDziękuję za komentarz i również buziaki. c: <---- ta buźka jest taka genialna :')
Heeejo :D
OdpowiedzUsuńZaglądałam tu... codziennie? I akurat wczoraj nie sprawdziłam, czy dodałaś rozdział ;-; Ja to zawsze mam takie szczęście! c:
Ja sama żadnych błędów nie wyłapałam, naprawdę. Długość mi osobiście odpowiada :3
Cieszę się, że Radek ją gdzieś wyciągnął. Po tej sprawie z siostrą, ja osobiście bym siedziała i użalała się nad sobą ;-;
Mam nadzieję, że tym razem uda jej się spotkać ze swoją siostrą :3
Pozdrawiam, weny życzę, czytelników, komentarzy, motywacji oraz CZASU. Bo wiem, że go czasem braknie :/
Jeszcze raz pozdrawiam!
Heh, to się nazywa mieć pecha. :p Myślałam ostatnio, aby zrobić zakładkę "Informowani", ale nie jestem pewna, czy ktokolwiek byłby chętny.
UsuńDziękuję bardzo, chociaż na chwilę obecną przydałoby mi się też zdrowie, bo zachorowałam na anginę i leżę plackiem na łóżku, o pisaniu rozdziału nawet nie myśląc. :/
Również pozdrawiam i bardzo dziękuję za komentarz. To bardzo motywuje! :)
Informowani?! JA bym się chętnie zapisała. Piszesz wspaniale
UsuńDziękuję. ^^
UsuńZakładka już zrobiona, proszę bardzo. :)
Wow
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział (jak zresztą każdy). Długość wręcz idealna - nie za długi, ale też nie za krotki. Ciekawią mnie dalsze losy Shiro. ( a tak btw. to super, że Radek namówił ją na ten rajd).
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci duuuużo weny i czekam na następny rozdział,
Angell :)
PS. Szybkiego powrotu do zdrowia :c
Bardzo podoba i się motyw "pamiętnika" w jakim prowadzisz rzekomy rozdział. Wydaje mi się, że coś między Radkiem a główną bohaterką zaiskrzy. Ale to tylko moje głupie przypuszczenia.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu wielki szok... To ona ma siostrę?! Kurdę i w takim momencie... normalnie nie mogę się doczekać następnego rozdziałuu!
Pozdrawiam!
http://klatwa-blizniakow.blogspot.com/
Cześć, twoje opowiadanie spodobało mi się i jestem ciekawa co zdarzy się dalej. Dłuższy komentarz zostawiłam w twojej skrzynce e-mailowej. Mam nadzieję, że moje rady na coś ci się przydadzą, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń