27
wrzesień 2015, Sobota
Obudziło
mnie słońce uciążliwie przedzierające się do mojego pokoju.
Leniwie wstałam i spojrzałam na zegar. Dochodziła ósma, więc
chyba czas wstawać. Już chciałam skierować się w stronę
łazienki, aby doprowadzić się do porządku, gdy usłyszałam
dźwięk SMS-a.
Wstawaj
śpiochu –
przeczytałam.
Iza zawsze była porannym ptaszkiem i ostatniego czasu często mnie
budziła. Ale wygląda na to, że uczeń przerósł mistrza.
Dziś
wyjątkowo wstałam sama :) –
odpisałam
i rzuciłam telefon na łóżko, po czym powróciłam do czynności,
którą mi przerwano. Po szybkim prysznicu ubrałam się i stanęłam
nad umywalką patrząc do lustra. Od kiedy
pamiętam, byłam strasznym niechlują, jak to określała moja mama.
Moje włosy, zawsze rozpuszczone, układały się jak chciały
tworząc na mojej głowie układ, który nawet nie można nazwać
fryzurą. Ale ja nie robiłam z tym nic. Dopiero dziś, patrząc na
swoje odbicie w lutrze, nie potrafiłam znieść faktu, że tak
wyglądam. Chwyciłam szczotkę i z trudem zaczęłam czesać nią
poplątane włosy. Czuję, że nadchodzą wielkie zmiany.
Po
rozczesaniu włosów jeszcze raz zerknęłam w lustro głęboko
wzdychając. Spięłam je w koński ogon, lecz po chwili
stwierdziłam, że wyglądam jak dziwadło. Może kok? Nie, mam złe
wspomnienia z kokiem. Spróbuję zrobić francuza. Dokładnie
obejrzałam się w lustrze i niepewnie stwierdziłam, że nawet mi
pasuje. Zeszłam do kuchni z dumą na twarzy.
– Dzień
dobry – przywitałam się.
– Dobry
– usłyszałam odpowiedź ojca, po chwili to samo powiedziała
mama. I nic. Cisza. Żadnej reakcji. Wiem, że to tylko nic
nieznacząca fryzura, ale... Mi chyba nie o samą fryzurę chodzi.
Miałam uczucie, że jeśli nie usłyszę tych kilka miłych słów
pochwały, to
się załamię.
Tata
prawdopodobnie w tym momencie właśnie czytał mi w myślach, bo
zerknął na mnie zza gazety.
– Ładnie
dziś wyglądasz – odparł.
– Dziękuję
– odpowiedziałam, po czym od razu poczułam się lepiej. Usiadłam
przy stole i zaczęłam jeść przygotowane dla mnie tosty.
– Shiro
– przerwała ciszę mama siadając do stołu. Serce zaczęło mi
szybciej bić. Wiedziałam, co oznacza jej ton głosu. Odbędzie się
teraz poważna rozmowa.
29
wrzesień 2015, Poniedziałek
– Zuza
jest cztery
lata starsza ode mnie. Najdziwniejsze jest to, że przez ten cały
czas mieszkała tu, w Krakowie, a ja nie miałam o niczym pojęcia.
Jestem zła na rodziców, że nic mi nie powiedzieli – odparłam z
wyrzutem w głosie. Radek przyglądał mi się przez dłuższą
chwilę.
– Chcesz
ją spotkać? – zapytał w końcu. Spojrzałam na niego.
– A
ty byś nie chciał? – rzuciłam z lekkim, lecz udawanym uśmiechem.
Chłopak spuścił wzrok. I znowu ta niezręczna cisza.
– Nie
boisz się? – odważył się spytać.
– Boję
– odpowiedziałam po chwili – Ale czuję, że po prostu muszę
dowiedzieć się o niej więcej.
– A
gdzie dokładnie mieszka?
– W
dzisiejszych czasach zdobycie jej adresu nie będzie żadną sztuką.
Wystarczy wygooglować jej nazwisko i wejść w profil na Facebook'u
– odparłam ironicznie. Chłopak wiedział, że się nie mylę.
– Ale
i tak nie mam pojęcia co jej powiesz. „Cześć, jestem twoją
siostrą” – Radek miał rację. Nawet jeśli znajdę jej adres
zamieszkania i odważę się do niej podejść, to nie ma mowy, abym
powiedziała coś sensownego.
Po
powrocie do domu położyłam się na łóżko i długo zastanawiałam
się, co powiem mojej przyrodniej siostrze, gdy w końcu ją spotkam.
Nie doszłam do żadnego wniosku.
30
wrzesień 2015, Wtorek
Dziś
rozpoczynam moją „misję”. Chcę znaleźć siostrę za wszelką
cenę i czuję, że cena ta będzie wysoka.
Pisałam
dziś rano z Izą, która pomogła mi się uspokoić i ułożyć
sobie w głowie to wszystko. Natomiast w szkole nauczyciele zaczynają
się rozkręcać, więc lekcje dłużą nam się w nieskończoność,
a zadanie domowe pochłania nam większość czasu wolnego. No cóż,
byle do weekend'u. Mimo tego dałam radę wieczorem spróbować
poszukać adresu mojej siostry. Zajęło mi to dobrą godzinę,
jednak na marne. Nie spodziewałam się, że to będzie aż takie
trudne.
1
październik 2015, Środa
– To
kiedy ruszamy do twojej siostry? – Radek usiadł obok mnie na
korytarzu szkolnym.
– Czemu
„ruszaMY”? – spytałam próbując zachować dla siebie fakt, że
nie znalazłam jej adresu.
– Byłem
pewien, że nie będziesz chciała iść do niej sama – odparł.
– I
w sumie miałeś rację, ale nie sądziłam, że zgodzisz się iść
ze mną
– Czemu
by nie? To co, kiedy chcesz ją odwiedzić?
– Tak
się składa, że jeszcze nie mam jej adresu. – przyznałam się. A
myślałam, że dam radę utrzymać to w tajemnicy. No trudno. W
odpowiedzi Radek tylko z uśmiechem na ustach wspomniał moje
wcześniejsze przekonania o łatwym znalezieniu jej adresu..
2
październik 2015, Czwartek
– Nareszcie!
– krzyknęłam do samej siebie widząc na ekranie komputera
dokładną ulicę i numer domu, który miał należeć do mojej
przyrodniej siostry. Przepisałam adres na małą karteczkę, po czym
złożyłam ją na pół i włożyłam do kieszeni spodni. Ubrałam
bluzę i już chciałam wyjść z domu, gdy zdałam sobie sprawę, że
zgodnie z teorią Radka, nie chcę iść sama, więc wyciągnęłam
komórkę i zadzwoniłam do niego prosząc, aby wybrał się ze mną.
Nie odmówił.
Trasa,
która dzieliła mój dom od domu, w którym miała mieszkać moja
siostra była na tyle długa, że pokonanie jej pieszo byłoby bardzo
czasochłonne, więc wybraliśmy autobus. Podczas jazdy sama jednak
zaczęłam się zastanawiać, czy to był dobry wybór. Było
tłoczno, więc Radek był zmuszony stać. Po chwili miało dotrzeć
do mnie, jak bardzo mu zazdroszczę. Facet koło czterdziestki, obok
którego dane mi było siedzieć, był kompletnie pijany. Śmierdziało
od niego piwem zmieszanym z dymem papierosów, a jakby tego było
mało, to w którymś momencie zaczął się bezczelnie do mnie
przystawiać. Czułam, że nie wytrzymam. Na szczęście Radek
postanowił przez 5 minut być rycerzem na białym koniu, który
ratuje niewiasty z opresji i warknął na niego, że ma się odwalić.
Chyba
jednak dobrze, że zabrałam go ze sobą.
Wyszliśmy
z autobusu. Wyciągnęłam kartkę z kieszeni i zaczęłam się
rozglądać wokół siebie, raz na jakiś czas spoglądając na
adres.
– Daj
mi to – odezwał się Radek widząc moje zakłopotanie. Podałam mu
kartkę, na
co on
od razu zaczął iść przed siebie.
– Wiesz
gdzie to jest? – Byłam zaskoczona szybką decyzją chłopaka o
wybraniu drogi na wprost nas.
– Nie
mam bladego pojęcia
– Co?
To z jakiej racji idziesz w tą stronę?! – zatrzymałam się nic
nie rozumiejąc. Nie zamierzałam iść na ślepo.
– Jak
będziemy stać w miejscu, nic nie zdziałamy. Trzeba szukać tego
domu
– Zgubimy
się! – jęknęłam.
– Wszystko
będzie dobrze, w razie potrzeby zapytamy się kogoś o drogę. –
Ton chłopaka był na tyle przekonujący, że dałam się namówić.
Po pół godzinie w końcu uzgodniliśmy, że spytanie się kogoś o
drogę będzie w tej sytuacji konieczne. Zwróciliśmy się o pomoc
do jakiegoś staruszka, który niepewnie wskazał nam drogę. Lecz
chyba źle nas zrozumiał, bo dotarliśmy do jakiejś nieprzyjemnej
dzielnicy, która kończyła się ślepym zaułkiem. Po tej przykrej
sytuacji, postanowiliśmy tym razem spytać się jakiejś kobiety z
dzieckiem. Tym razem wskazała nam prawidłową drogę. Stałam przed
domem, który miał należeć do mojej siostry. Był to niewielki
domek w kolorze zielonym, z bardzo ładnym, zadbanym ogródkiem. Cała
się trzęsłam, a moje serce biło jak szalone. Nie dam rady, nie
dam rady.
– Jedźmy
do domu – spanikowałam.
– Chyba
żartujesz. Idziesz tam i kropka – Radek nie miał najmniejszego
zamiaru odpuścić. Wiedziałam,
że muszę tam iść, przecież tyle się namęczyliśmy by tu
dotrzeć. Dam radę, dam radę. Podeszłam do drzwi i zapukałam.
Moja panika była coraz większa, ale... nikt nie otwierał.
Zapukałam jeszcze raz. I znowu. Nikt nie otwierał.
– Nikogo
nie ma –
powiedziałam
drżącym głosem kierując się w stronę Radka.
– Szkoda.
Spróbujemy znowu jutro –
odparł,
lecz moją
uwagę odwróciła postać w tłumie. Zgadzała się ze zdjęciem,
które znalazłam w internecie. To była Zuza!
Podbiegłam do niej, stałam centralnie przed nią i już otworzyłam
usta chcąc coś powiedzieć, ale nie potrafiłam. Nie wiedziałam co
powiedzieć. Mój strach mną zawładnął, nie potrafiłam nic z tym
zrobić. Dziewczyna nie zwracając na mnie większej uwagi ominęła
mnie, tak jak najnormalniejszą osobę na ulicy. Nie zdawała sobie
nawet sprawy, że
omija swoją siostrę.
A ja dalej stałam w bezruchu. Po chwili podbiegł do mnie Radek.
– Co
ty robisz? Czemu tak stoisz? –
dopytywał
się.
– Jedźmy
do domu –
w
oczach zaczęły zbierać mi się łzy.
– Coś
się sta...?
– Po
prostu jedźmy
__________________________________________________
Zdaję
sobie sprawę, że ten rozdział nie grzeszy swą długością, a
czekaliście na niego dość długo, lecz nie chcę zmuszać się do
pisania i publikować byle co, byle by szybko. Oprócz tego ludzie chyba
naprawdę chcieli mi utrudnić pisanie i zaczęli
mi złośliwie hałasować wiertarką nad głową. I choć muzykę
miałam puszczoną
dosyć głośno i tak nie
słyszałam nawet własnych myśli.
Ubolewałam z tego powodu ogromnie. Tak wygląda rozdział IV.
Dziękuję Wam, że go czytacie!
Przeczytałam i rozdział naprawdę mi się spodobał. Fajnie, że Shiro ma siostrę. Szkoda tylko, że w ogóle nie zwróciła na nią uwagi. Cieszę się, że Radek był z naszą główną bohaterką :))
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak krótko, ale mój laptop po raz kolejny postanowił zrobić coś po swojemu i nie opublikował komentarza, który napisałam wczoraj.
Pozdrawiam i czekam na kolejny! :)
Mam zamiar bardziej rozbudować wątek z siostrą, zobaczymy jak to wyjdzie.
UsuńRównież pozdrawiam :)
Jak wszystkie rozdziały świetne a długość mi nie przeszkadza ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba :) Ale mimo wszystko przydałoby się pisać te dłuższe rozdziały, bo czuję, że nie daję z siebie wszystkiego pisząc takie krótkie :c Dziś wracam do Polski i biorę się do pisania ;)
UsuńNadal jedna rzecz nie daję mi spokoju. Nie odbieraj tego jako hejt, tylko radę/krytykę.
OdpowiedzUsuńSkoro ona to wszystko zapisuje w pamiętniku to jakim cudem pamięta wszystkie rozmowy? To co zrobiła, jak się czuła? To mi bardziej przypomina rozdział, podzielony na kilka dni i w każdym opisane najważniejsze informacje... Ale dziennikiem/pamiętnikiem bym tego nie nazwała.
Więcej błędów nie znalazłam.
A teraz, bardziej optymistyczna i motywująca część.
Fajnie, że Shiro ma siostrę. Przyrodnią, ale jednak jest. Zgaduję, że nie zostawisz tej sprawy i zapewne się poznają albo coś innego :)
Radek też jest spoko :3 Nadawałby się na chłopaka Shiry (dobrze odmieniłam? ;-;)
Ogólnie rozdział mimo wszystko mnie się podobał :3
Długość też była odpowiednia :3
Pozdrawiam, weny życzę i czekam na next'a :)
Faktycznie, można się doczepić do tego, po prostu nie myślałam o tym, gdy rozpoczęłam tworzyć "kalekę". Ale nie mam zamiaru się tym załamywać. Uczę się na błędach! :)
UsuńTego imienia się nie odmienia.
Pozdrawiam :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie jedna rzecz. Jak Shiro zrobiła koka, kucyka i francuza JEDNĄ ręką. Ja, mając obie ręce, miewam z tym trudności, a co dopiero ona....
OdpowiedzUsuńŻyczę weny,
Angell
Ciii~ Dała sobie radę. xd
UsuńPozdrawiam. :)
Pamiętasz może nasz pomysł na stojak na włosy? Myślę, że powinnaś umieścić ten wątek w opowiadaniu.....
UsuńDobry pomysł, pomyślę nad tym. xp
Usuń