środa, 20 maja 2015

Rozdział II. Światło

7 wrzesień 2015, Niedziela
Po wydarzeniach z piątku beczałam dwa dni. Nie mam nic więcej do powiedzenia.
11 wrzesień 2015, Czwartek
Właśnie przeglądam moje zeszyty i jestem załamana. Jakim cudem ja potrafię sama siebie odczytać – nie wiem. Tym bardziej nie rozumiem jak robią to nauczyciele. Przed wypadkiem byłam jak najbardziej praworęczna i nigdy nie przyszło mi do głowy, że kiedykolwiek będę zmuszona pisać lewą ręką. Pierwsze dni po utracie ręki były dla mnie istną męką. Nie potrafiłam się podpisać, narysować patyczaka. Teraz jest już rzecz jasna lepiej, lecz nie ukrywam, że nie można mojego pisma nazwać ładnym. Staram się o tym nie myśleć, choć czasem zdarzają się złośliwe uwagi na temat mojego pisma. „Ale bazgrzesz” lub „skrobiesz jak kura pazurem” słyszę każdego dnia. Ciekawa jestem czy oni bez problemu potrafią pisać lewą ręką.
13 wrzesień 2015, Sobota
Wracałam pieszo z imprezy. Byłam z siebie dumna, bo jako nieliczna ze znajomych nie piłam alkoholu. Straszliwie dumna. Może to przez tą przepełniającą mnie dumę nie zauważyłam nadjeżdżającego samochodu? Potem już wszystko działo się szybko. Światła reflektorów, dźwięk klaksonu i ból. Nieludzki ból przeszywający całe ciało. Okropny ból, którego nie da się tak po prostu zapomnieć. Leżałam na chodniku, wokół mnie stało pełno ludzi. Stało i gapiło się na mnie, robili zdjęcia. Żaden z nich mi nie pomógł, nie zawołał pomocy. A ja czekałam na śmierć.
Może gdyby ktoś mi pomógł, ktokolwiek... gdyby karetka przyjechała szybciej... może nie musiałabym teraz pisać lewą ręką. A może tak musiało być? Często zadaję sobie to pytanie. Ale raczej nigdy nie znajdę odpowiedzi.
Obudziłam się w szpitalu trzy dni później. Pierwsze co zobaczyłam to moją mamę. Płakała. Obok stał tata i jakiś chłopak – trochę starszy ode mnie. Nie pamiętam dokładnie jego twarzy. Później dowiedziałam się, że to on prowadził ten samochód. Nie rozumiałam co się dzieje. Może jestem sparaliżowana? Nie będę mogła się ruszać do końca życia? Spróbowałam poruszyć rękąma. To był dla mnie szok. Przez kilka minut się nie ruszałam... Nie chciałam tego zobaczyć, nie chciałam uwierzyć. Powoli wyciągnęłam prawą rękę przed siebie, a raczej to co z niej zostało. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Nie mogłam nic z tym zrobić. Pierwszy raz w życiu poczułam się tak ogromnie bezsilna. Ta bezsilność mnie przygnębiała, przytłaczała, wręcz dusiła. Rozpłakałam się. Zamknęłam się w sobie, stałam się nieśmiała, do nikogo się nie odzywałam. I chociaż z dnia na dzień czułam, że to mnie wyniszcza, tnie moją duszę na kawałki, to nic z tym nie zrobiłam. Teraz jest już za późno. Nie potrafię tego zmienić, nie potrafię cofnąć. Czy żałuję? Może kiedyś będę potrafiła odpowiedzieć...

Tak wyglądał dzień, w którym straciłam tak wiele. Nie wiem, dlaczego nie napisałam tego wcześniej. Być może wcześniej nie miałam w sobie tyle odwagi, aby to napisać. Mimo wszystko czuję ulgę. Jakbym wyrzuciła daleko ciężki głaz, który nosiłam ze sobą od czasu wypadku. Głaz, który przez ten cały czas ciągnął mnie na dół. Teraz, gdy go wyrzuciłam, czuję się lekka. Tak lekka, że mam uczucie, że mogę latać. I lecę do góry, w stronę światła.

5 komentarzy:

  1. Jestem!
    Rozdział czytało mi się bardzo dobrze, ale dlaczego jest tak krótko? :c
    Musisz z tym coś koniecznie zrobić. Uwierz mi, że nie odpuszczę. Będę naciskała, żebyś to zmieniła.
    Dobrze, że umieściłaś opis tego wypadku. Nie rozumiem, jak można było robić zdjęcia dziewczynie, która w pewnym sensie "umierała" na ich oczach. To takie... nie ludzkie. Ci ludzie chyba w ogóle nie mieli uczuć. Jakiś odruch.
    Pozdrawiam i ściskam mocno, oczywiście czekam na kolejny rozdział. Buziaki i powodzonka! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam, że tak powiem, jestem nowa, więc się przedstawię xD
    Patrycja, zakręcona córka Hadesa (kłania się mitologia grecka XD), która trafiła na ten blog skąd - z Szablonownicy, bo widzialam, że prosisz o szablon, to weszłam xDD Ten świat jest dziwny, ale przejdę już do historii.

    Podoba mnie się historia, tylko może nie lepiej byłoby pisać już tak w formie książkowej? Tak też dobrze się czyta, ale wtedy ten dziennik, byłby codziennym rytuałem, który odprawia Shiro. Zostawiam ten pomysł tobie do rozmyślenia ;) Do niczego się nie mogę przyczepić, nie znalazłam żadnego błędu, bo nawet nie szukałam. Piszesz naprawdę bardzo dobrze i jeśli dalej będziesz spróbować, możesz liczyć na duże grono czytelnicze ;)
    Dobra, teraz przejdę do wyglądu bloga.

    Jest okey :D Jak zamawiałaś szablon, to mam nadzieję, że go dostaniesz i będzie dorównywał zajebistością do tego opowiadania C:

    To chyba już koniec moich wypocin, fajnie było poznać historię Sheo :D
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na:
    https://bezdusznicy.blogspot.com/
    http://ucieczkamajedynanadzieja.blogspot.com/

    Paaa :DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczęłam pisać w formie pamiętnika i zamierzam to kontynuować :p
      Dzięki za opinie :)

      Usuń
    2. Fuck, klawiatura na telefonie jest *ładnie mówiąc* wkurzająca i zmieniło mi imię z Shiro na Sheo ;-; I'm so sorry ;-;
      Proszę ;)

      Usuń